Dziś pierwsza porcja propozycji.
1. Eksploracja przyrody:
Kładziemy maludę na trawie, pozwalamy dotknąć liści, drzew czy owoców. To są świetne doznania sensoryczne! W sezonie jesiennym sprawdzą się kasztany, szyszki czy orzechy. Trzeba jednak uważać, by nie uległy konsumpcji ;)
Kładziemy maludę na trawie, pozwalamy dotknąć liści, drzew czy owoców. To są świetne doznania sensoryczne! W sezonie jesiennym sprawdzą się kasztany, szyszki czy orzechy. Trzeba jednak uważać, by nie uległy konsumpcji ;)
2. Tematyczny koszyczek:
Gromadzimy w pojemniku przedmioty dobrane tematyczne. Mogą to być różne piłki, szczotki, zakrętki, książeczki czy co innego przyjdzie Wam do głowy.
3. Masażyk do wierszyka:
Możecie dotykiem opowiadać wymyślone historie na pleckach dziecka lub skorzystać ze znanych wierszyków. Przy okazji polecam książkę pełną takich masażyków.
U nas Humek w roli masażysty:
4. Czarny-biały:
Pokażmy maluchom przedmioty w tych kolorach, książeczki, karty. Dzieciaki lubią kontrastowe barwy, no a ich oczka ich potrzebują. U nas w użyciu także książeczka zrobiona przez Humka dla siostry:
5. Pływające kostki lodu:
Dla maluchów to niesamowite doświadczenie. U nas, zanim kostki wylądowały w wodzie, były najpierw poznawane wielozmysłowo i starszak miał frajdę!
6. Pudełko niespodzianka:
Wystarczy pudełko, choćby po chusteczkach, kilka skrawków materiałów i włala! Zabawa przednia:)
7. Lustereczko:
Pokazujemy maluchom ich odbicie w lustrze: może to być małe lustereczko albo wielkie, w którym widać całą postać. Humisia z zaangażowaniem całowała lustrzaną bliźniaczkę ;) a jakie reakcje u Was?
8. Tu pociągnij:
W przykrywce zamykanej puszki robimy otwory, przewlekamy przez nie tasiemki, zawiązujemy od spodu, by nie można ich było wyjąć do końca i wręczamy ku uciesze maludzie:
9. Dotykowa książeczka:
Wystarczy niepotrzebna książeczka, klej lub taśma i skrawki tkanin. Im dziwniejsze, tym lepiej.
10. Sensoryczny tor przeszkód:
Przyklejamy na podłodze rzeczy o różnej fakturze: folię bąbelkową, aluminiową, kawałek tkaniny, pianki czy co przyjdzie Wam do głowy. U nas była śliska tkanina, folia z kasztanami, pianka pod panele, folia bąbelkowa, kiciusiowy kołnierz od płaszcza (wiedziałam, że kiedyś się przyda!), folia z żelem do włosów i koralikami, minky, woreczki z różnym wypełnieniem, klocki i gwóźdź programu dorzucony w ostatniej chwili przez Paskuda: zgrzewka papieru toaletowego (i to zrobiło największą furorę, haha) Raczkujące maluchy same przejdą tor, a tym niemobilnym można pomóc. U nas zabawa dla dwojga :)
11. Coś grzechocze!
Wrzucamy do puszki/pudełka np. fasolę, groch (pamiętamy o zabezpieczeniu przed otwarciem) i mamy głośną grzechotę. Fajnie, jeśli zrobimy ich więcej o różnym natężeniu dźwięku, wykorzystując siemię lniane, ryż czy kaszę.
Dobrej zabawy!
Druga część zabaw znajduje się TUTAJ :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje słowa mają moc:-)
Dziękuję!